Trudne warunki na beskidzkich szlakach. GOPR-owcy mieli ręce pełne roboty
Jak informują w swoich mediach społecznościowych ratownicy z Beskidów, do niebezpiecznych dla zdrowia i życia sytuacji dochodziło w rejonie Pilska, Babiej Góry, Stożka, Baraniej Góry, Magurki Radziechowskiej, Wielkiej Raczy, Skrzycznego, Hali Lipowskiej i Koziej Góry. W trakcie ostatniego weekendu ratownicy podjęli 18 akcji ratunkowych. W wielu z tych przypadków do groźnych zdarzeń dochodziło z powodu braku wyobraźni turystów odwiedzających góry.
Większość interwencji podjętych przez ratowników z Beskidów dotyczyła poszukiwań i sprowadzeń podczas załamania pogody (opad śniegu, silny wiatr, ograniczona widoczność). GOPR-owcy wyruszali do wychłodzonych i wyczerpanych. Silne opady śniegu i mocno wiejący wiatr prowadziły do słabej widoczności na szlaku, przez co rosło ryzyku zgubienia. Pomocy wymagały również osoby nieodpowiednio przygotowane na wyprawę -część osób udających się w góry nie miała odpowiedniego wyposażenia, a inni z kolei nie posiadali wystarczających umiejętności i doświadczenia by poradzić sobie z panującymi na szlaku warunkami. Jak informują GOPR-owcy, wielu turystów zbagatelizowało ostrzeżenia o trudnej sytuacji w górach.
Jedna z najbardziej dramatycznych akcji ratunkowych w trakcie weekendu miała miejsce w obrębie Babiej-Góry. Dwójka turystów zabłądziła na szlaku w sobotę i z powodu awarii telefonu musiała spędzić noc w wykopanych przez siebie jamach śnieżnych. Następnego dnia udało im się wezwać pomoc, a przybyli na miejsce ratownicy sprowadzili ich w bezpieczne miejsce.
W trakcie pomocy GOPR-owcy udzielili pomocy łącznie 22 poszkodowanym - 15 pieszym i 7 narciarzom. W prowadzonych w ciągu weekendu akcjach brało udział 188 ratowników. GOPR-owcy tradycyjnie pełnili również dyżur na beskidzkich stokach. W ciągu trzech dni udzielili pomocy 65 osobom, które doznały urazu podczas jazdy na nartach lub na desce.