- Przyszliśmy pooglądać te samochody, bo coś w nich jest - przyznaje pan Adam, który z najbliższymi oglądał w Korbielowie auta, które dostały drugie życie... - Duch starej motoryzacji, piękna zadbana karoseria... widać, że ludzie którzy remontują te stare auta wkładają w to sporo serca... w tym całym spotkaniu chodzi przede wszystkim o ludzi, którzy z sercem zajmują się samochodami - dodaje.
- Ten fiat niestety nie mój... - śmieje się jeden z uczestników zlotu. - Niedługo dzień dziecka, a ksiądz proboszcz zjechał eksponatami z muzeum, no i udało się. Są lody, kawa i ciastko w kawiarni Siena, a tu obok właśnie rozpala się grill - relacjonuje. - Pojawiły się rodziny, a dzieci będą miały frajdę, bo będą mogły przejechać się tymi wozami do Jeleśni - zapewnia.
W Korbielowie co chwilę słychać było salwy śmiechu, bo wreszcie mogli spotkać się ludzie, których łączy wspólna pasja.
- Bardzo tęskniliśmy... To w zasadzie dla nas rozpoczęcie sezonu .. muzealnego - przyznaje z uśmiechem Krystyna Jędrzejas z Muzeum Motóra. - Oczywiście, kiedy przepisy na to pozwalały, byliśmy dostępni, kiedy były zakazy to … głucha cisza. Dlatego tak bardzo czekaliśmy, aż wszyscy wyciągną z garaży swoje cacka nad którymi pracowali przez te ostatnie, trudne przecież kilka miesięcy - dodaje.
Teraz już muzeum, w którym prócz blisko trzydziestu leciwych motocykli znajdziecie sporą ilość sprzętu sprzed kilku dekad będzie już czynne w każdą niedzielę od 14.00 do 15.00, albo dłużej jeśli tylko będą chętni by to wszystko zobaczyć.
Wśród uczestników zlotu, był też pan Krzysztof, który ma na koncie dwa leciwe UAZ-y... Zrobione od podstaw... Nie było nawet kół... Każda śrubka - czyszczona, piaskowana... - wyjaśnia z błyskiem w oku. Kilka lat temu pasjonat poznał ludzi „od Motóra” i wciągnęło. Na zlot przyjechał z Wieliczki. Zapaleniec przyznaje jeszcze nieśmiało, że chodzi... jeździ za nim jeszcze Wołga.
- UAZ 452- konstrukcja radziecka... - wyjaśnia rzeczowo Paweł Dendys prezentujący na zlocie swoje auto z 1982 roku. - U mnie zaczęło się od rajdu charytatywnego Złombol – jakieś osiem lat temu... i tak jeździmy i pomagamy dzieciom - wyjaśnia. - Tam obok stoi też mój duży Fiat 125p – dorzuca pasjonat. - W tych samochodach cudowne jest to, że jeśli coś się zepsuje, to wystarczy młotek, śrubokręt i... jedzie się dalej - dodaje z uśmiechem zaglądając do Forda z 1968.
Jeden z motorów - MZ - potrzebował trochę czasu, by rozkręcić się na dobre i ruszyć na trasę przejazdu do Jeleśni. - To są pojazdy z duszą... - mówi proboszcz z Korbielowa ojciec Krzysztof Ruszel. - One też potrzebują uwagi - śmieje się. - Ten motor ostatni raz przepalany był jesienią ubiegłego roku, więc nic dziwnego, że teraz strzela focha... jeszcze trochę z nią pogadamy, na nowo się zaprzyjaźnimy i będzie działała jak trzeba- dodaje. Najważniejsze że jesteśmy tu wszyscy - podsumowuje.