Święta to czas rodzinnych spotkań, ale i suto zastawionego stołu. Niestety, po świętach - każdego roku marnujemy sporo jedzenia - i choć rzadko o tym myślmy - nie pozostaje to bez wpływu na zwierzęta - wyjaśnia szef żywieckiego Mini Zoo - Dawid Błoński
- Nasze bociany coraz częściej zimują u nas i nie odlatują do „ciepłych krajów”, - po co ryzykować … skoro na naszych wysypiskach mają jedzenia do syta. Poza tym tyle kilometrów, taki wysiłek… kto by się tak męczył - dodaje z uśmiechem opiekun stajni miejskiej.
- Powszechnie wiadomo, że wyrzucamy coraz więcej jedzenia, a w okresie świątecznym jest to jeszcze bardziej nasilone - podkreśla nasz rozmówca. Mało kto myśli o tym, że każda ilość wyrzuconego jedzenia to gdzieś zagarnięta część przyrody. Siejąc olbrzymie monokultury zboża czy kukurydzy tworzymy zielone pustynie, w których nie bytują żadne gatunki zwierząt - tłumaczy miłośnik przyrody.
- Jednak jedzenie, które pozostało nam po świętach można przynieść do żywieckiej stajni miejskiej, ucieszą się tym jej mieszkańcy - dodaje Dawid Błoński.
Co w menu? Najważniejsze, by dostarczane do stajni jedzenie było świeże - podkreśla. - Można przynieść wszystko, bo na przykład nasza locha „Żabka” jest wszystkożerna, nasze świnie również nie pogardzą świąteczną sałatką z majonezem - śmieje się szef mini zoo. Jak zapewnia nasz rozmówca - znajdą się też inni amatorzy warzyw i owoców.
W przyrodzie jak wiadomo - nic nie ginie - więc tradycyjnie już - w styczniu miejska stajnia będzie również przyjmować żywe choinki, które zdobiły domy podczas tegorocznych świąt.