Kto mieszka w Bielsku-Białej, ten musiał chociaż raz stołować się w "Pierożku". Bar mleczny był uważany przez lokalsów za kultowy. Lokal działał przy rynku nieprzerwanie od 1977 roku. Powstał z inicjatywy Krystyny Grzędy, która po latach oddała biznes swojej córce, Katarzynie Kwaśny.
"Pierożek" przetrwał PRL, stan wojenny, transformację ustrojową, kilku prezydentów, remont bielskiej starówki, a nawet pandemię. Choć bar notował wówczas jedynie 20-30 proc. wyników finansowych sprzed lockdownu - jak podaje portal bielsko.biala.pl - właścicielka walczyła dalej. Chciała, by biznes przetrwał. Niestety "Pierożka" dobiła inflacja.
Rosnące ceny produktów i szybujące koszty energii sprawiły, że pani Katarzynie coraz trudniej było połączyć koniec z końcem. W końcu prowadzenia baru przestało być opłacalne. Wtedy zapadła ostateczna decyzja o zamknięciu.
Czwartek 30 marca będzie ostatnią okazją, by zjeść w "Pierożku" pyszne kluski na parze, domowe krokiety i aromatyczny bigos. Bar będzie czynny do godz. 16. Później przejdzie już do historii.