Chodzi o sprawę Janusza Szymika. Zrobiło się o nim głośno w 2020 roku, kiedy zdecydował się publicznie opowiedzieć o krzywdach, których doznał. Jako dziecko był wielokrotnie molestowany przez księdza Jana, proboszcza z Międzybrodzia Bialskiego. W 1993 roku opowiedział w wszystkim biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu. Ten jednak nie zrobił nic.
Biskup (...) zniszczył dokumenty, które mu przekazałem, bo nie zachowały się w żadnym archiwum. Gdyby zareagował, nie doszłoby do dramatów kolejnych osób, zakończyłoby się to na mnie i innych ofiarach z lat 70. A tak to wiemy, że tych ofiar było więcej - powiedział kilka lat temu Szymik w rozmowie z "Wyborczą".
Watykan skazał ks. Jana i ukarał biskupa Rakoczego
Na reakcję kościoła Janusz Szymik musiał czekać kolejne 20 lat. Zwierzchnikiem diecezji bielsko-żywieckiej został wtedy Roman Pindel. Gdy Janusz Szymik opowiedział nowemu biskupowi o swoich krzywdach, ten wyrzucił ks. Jana z parafii.
Dwa lata później Watykan skazał byłego proboszcza na karę 10 lat przebywania w odosobnieniu i pozbawienia wszelkich urzędów kościelnych. Po jego odwołaniu Kongregacja Nauki Wiary skróciła ten wyrok do 5 lat. Z kolei biskup Rakoczy został ukarany przez Watykan za tuszowanie pedofilii.
Szymik pozwał kościół o 3 mln zł zadośćuczynienia
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", w 2021 roku Janusz Szymik pozwał diecezję bielsko-żywiecką o wypłatę 3 mln zł zadośćuczynienia. Sprawa toczy się przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej.Jako dowód została dopuszczona opinia biegłych z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Mieli oni ocenić, czy w związku z nadużyciami ofiara księdza pedofila doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu. Ekspertów poproszono także o odpowiedź, czy zaniechanie ze strony biskupa miało wpływ na życie i zdrowie skrzywdzonego mężczyzny.
Biegli rozpoznali u pana Janusza zespół stresu pourazowego z elementami zaburzeń depresyjnych i lekowych wymagający leczenia zarówno psychiatrycznego, jak i psychoterapii. Podkreślili, ze brak reakcji ze strony biskupa oraz pozostawienie księdza Jana w bliskim otoczeniu pana Janusza mogły wpłynąć na utrzymywanie się objawów oraz skutkować jego odejściem od praktyk religijnych - podaje "Wyborcza", która dotarła do opinii biegłych.