- U nas co roku w lasach zmagamy się z żywiołami - jak nie wiatr halny, to powódź. I praktycznie co roku występują szkody w infrastrukturze dróg leśnych. Dokładnie tak było latem tego roku - przyznaje Marian Knapek - Nadleśniczy Nadleśnictwa Węgierska Górka.
- W tym roku było oberwanie chmury, w lipcu... Przez trzy dni mieliśmy ogromne ulewy w okolicy Lipowej, Przybędzy i Radziechów. Te deszcze spowodowały na kilku odcinkach wymycie dróg, uszkodzenia murów i przepustów - wylicza nasz rozmówca.
Na tzw. Trakcie Habsburga - przez wysoką wodę naruszony został mur oporowy i zagrożona była droga pożarowa. Leśnikom udało się jednak z niezbędną naprawą jeszcze przed zimą.
- Na odcinku kilkuset metrów potok uszkodził mur oporowy. Zaraz po wystąpieniu tych szkód przystąpiliśmy do wyłonienia wykonawcy, by zdążyć z pracami przed zimą, bo obfite opady śniegu uniemożliwiłyby prace. Udało się umocnić mur i dziś już zabezpiecza on drogę przed ewentualną kolejną wielką wodą. Dla utrzymania gospodarki leśnej niezbędne jest utrzymanie dróg leśnych - wyjaśnia nadleśniczy. - Trzeba też pamiętać, że drogi leśne to również drogi pożarowe, dlatego dla bezpieczeństwa samego lasu, jak i ludzi- niezbędne jest ich zabezpieczenie i utrzymywanie ich przejezdności - dodaje.
Specyfika górskiego terenu powoduje, że nawet mały górski strumyk w zaledwie kilka minut może zmienić się w rwącą rzekę, która niszczy i nanosi ze sobą wszystko, co spotka na swojej drodze.
Koszty szkód, które leśnicy musieli naprawiać po lipcowej nawałnicy szacowane są na blisko milion złotych. Nadleśnictwo pokryło je ze środków własnych.