- Sądziłam, że już nic się nie dzieje… - przyznaje jedna z uczestniczek spotkania w żywieckim MCK-u. - Zależy mi na tym co się dzieje w mieście, mam dzieci, wnuki i prawnuki, to o nich mi chodzi. Co ich czeka w przyszłości?. - Ja mieszkam w Żywcu, moja córka myśli o powrocie do Żywca, w jakim mieście będzie żyć?… Przeraża mnie to wszystko… Co kieruje naszą władzą?
- Nadal procedowane są wnioski o wydanie decyzji środowiskowej dla trzech instalacji - przekonuje Joanna Ostrowska - prezes Stowarzyszenia Żywiec Nasza Przyszłość. - Jeżeli takie decyzje zostaną wydane, to będzie otwierało drogę do pozwoleń na budowę dla prywatnego przedsiębiorcy, a to już niebezpieczne - dodaje.
Na spotkaniu przedstawiciele koalicji przekonywali, że wybudowanie trzech planowanych instalacji na odpady RDF jest dla miasta i okolicznych gmin poważnym zagrożeniem.
Choć decyzja Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska miała być znana 28 lutego, została odroczona do 30 kwietnia.
- Mamy dwa miesiące, postaramy się dobrze wykorzystać ten czas. Będziemy chcieli się dowiedzieć skąd ta zwłoka z ogłoszeniem decyzji - wyjaśnia Teresa Kurzyk, wiceprezes Stowarzyszenia Żywiec Nasza Przyszłość. - Mamy też możliwość zorganizowania spotkania, debaty publicznej więc będziemy działać - przekonuje.
Grzegorz Dziadkowiec na spotkanie przyjechał z gminy Szaflary na Podhalu, gdzie na przełomie roku gruchnęła wieść, że właśnie w tej gminie ma powstać spalarnia. - Przyjechałem dowiedzieć się jak w Żywcu wygląda sytuacja i jestem przerażony, skoro tak wielu ludzi jest zaangażowanych, tak wiele działań już zostało podjętych, a wnioski nadal są procedowane - przyznaje w rozmowie z Radiem Eska.
Na spotkaniu w żywieckim MCK-u, prócz przeciwników budowy instalacji z Żywca i okolic nie zabrakło także mieszkańców Bielska-Białej, gdzie tamtejsze władze również planują wybudować spalarnię.