Ratownicy GOPR m.in. ze Śląska jadą do Turcji. Będą ratować Amerykanina

i

Autor: Archiwum Ratownicy GOPR m.in. ze Śląska jadą do Turcji. Będą ratować Amerykanina

Wydarzenia

Ratownicy GOPR m.in. ze Śląska jadą do Turcji. Będą ratować Amerykanina

2023-09-06 14:03

Czterech ratowników GOPR specjalizujących się w ratownictwie jaskiniowym wyrusza w środę, 6 września do Turcji. Polscy ratownicy pomogą w akcji ratunkowej w górze Taurus, gdzie na głębokości około 1000 m utknął amerykański speleolog.

Ratownicy GOPR na ratunek Amerykaninowi

Ratownicy GOPR z grupy Beskidzkiej, Jurajskiej oraz Krynickiej, wśród których jest także ratownik medyczny dołączą do międzynarodowej akcji ratowniczej w Turcji. Na miejscu, oprócz ratowników tureckich, są także Bułgarzy i Węgrzy. Mają tam także dotrzeć ratownicy jaskiniowi z Włoch i Słowenii. Akcję zorganizowano na wniosek European Speleological Federation.

Są to ratownicy GOPR specjalizujący się w ratownictwie jaskiniowym, w większości instruktorzy ratownictwa. Wiemy, że na głębokości ok. 1000 m w jaskini Morca utknął na wskutek nagłego zachorowania czterdziestoletni speleolog ze Stanów Zjednoczonych. Według relacji, poszkodowany krwawi z przewodu pokarmowego i nie jest w stanie samodzielnie wyjść na zewnątrz. W pierwszej turze wyrusza czterech ratowników, którzy rozeznają się na miejscu jaka jest sytuacja i w zależności od ich informacji zdecydujemy, czy pojadą z Polski kolejni ratownicy jaskiniowi. Gotowość do działań zgłosiło 19 ratowników GOPR - powiedział PAP ratownik GOPR Paweł Konieczny.

Jeśli tylko uda się zorganizować transport, to polscy ratownicy wyruszą jeszcze w środę 6 września. Akcje ratownicze w jaskiniach są szczególnie trudne i wymagają specjalnych umiejętności i specjalistycznego sprzętu. Jak wyjaśnił ratownik GOPR, trudności jakie mogą napotkać na miejscu ratownicy jest kilka. 

Trudnością jest samo środowisko jaskini, jej głębokość, niskie temperatury i duża wilgotność. Amerykański speleolog jest bardzo głęboko, czyli ok. 1000 m, a żeby do niego dotrzeć potrzeba pokonać kilka tak zwanych studni jaskiniowych oraz przejść przez tak zwane meandry, czyli kręte i wąskie przejścia. Nawet nie wiemy, czy w tych meandrach zmieszczą się nosze jaskiniowe więc zapowiada się, że może być to wielodniowa akcja - mówi Konieczny.

Według relacji, poszkodowany Amerykanin oczekuje na ratunek co najmniej kilkadziesiąt godzin. O zdarzeniu poinformował ratowników jego towarzysz, który powrócił na powierzchnię.