-U nas w zakładzie minimalna stawka wejściowa do firmy Hutchinson Żywiec 1 to jest 17 złotych na godzinę. Praca w godzinach nadliczbowych, to jest po prostu coś normalnego. Ludzie, żeby zapłacić podstawowe rachunki i zapłacić koszty ogrzewania i inne opłaty prostu muszą iść w tą pracę w nadgodzinach. Wtedy te pensje są znośne. Liczymy, i wierzę w to naprawdę całym sercem, że Ci ludzie, którzy tutaj się zebrali wyrażą to, co się po prostu dzieje i pokażą, że coś należy zrobić. Natomiast jeżeli nie, to zgodnie z przepisami o sporach zbiorowych będziemy posiłkować się innymi metodami protestu, do strajku generalnego włącznie-mówi związkowiec NSZZ Solidarność Andrzej Kubica ( posłuchaj poniżej)
- Protestujemy dlatego, że domagamy się wzrostu płac, takiego wzrostu płac, który pozwoli naszym pracownikom na normalne życie. Trwały rozmowy od grudnia, rozpoczęły się rokowania. W tej chwili jesteśmy na etapie wyznaczenia mediatora przez Ministerstwo i czekamy na rozmowy. Natomiast ta pikieta jest wyrazem niezadowolenia z tego co proponuje dyrekcja. Nasze żądania to podywżka o 3,70 zł do stawki godzinowej- mówi Krzysztof Gaj, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Hutchinson Żywiec.
W obu zakładach brakuje rąk do pracy. Przedsiębiorstwo musi się posiłkować outsourcingiem pracowniczym i wciąż ogłasza nabór pracowników do firmy.
-Piekietujemy, by pokazać władzom firmy w Paryżu, że sytuacja w Polsce nie jest dobra i trzeba coś z tym zrobić - dodają nasi rozmówcy.