Trochę na przekór sceptykom, którzy twierdzili - „prędzej tu powstanie stacja kosmiczna, niż uda się zrobić coś dobrego” w Sopotni Wielkiej stanęła stacja kosmiczna. Dokładniej - stworzony przez młodzież model stacji kosmicznej. To jedyne takie miejsce w Polsce, które popularyzuje nauki związane z astronautyką. Nie dość, że model na co dzień wykorzystuje technologie niemal kosmiczne, to w okresie pandemii - dla bezpieczeństwa użytkowników - dodatkowo wyposażony został w specjalne śluzy pneumatyczne umożliwiające bezpieczne zwiedzanie wnętrza stacji.
- Stacja to miejsce, gdzie prowadzimy warsztaty dla młodzieży, teraz jednak z uwagi na zagrożenie epidemiczne - zapraszamy tylko do zwiedzania - zaznacza Piotr Nawalkowski - prezes Stowarzyszenia POLARIS, które od dwóch dekad popularyzuje naukę o kosmosie na Żywiecczyźnie.
We wnętrzu stacji można zobaczyć pamiątki po wyjątkowej wizycie. W 2008 roku Sopotnię odwiedził amerykański astronauta George Zamka, pilot wahadłowca Discovery. Gość pozostawił wtedy między innymi kombinezon, ale i oprogramowanie dzięki któremu młodzi naukowcy mogą prowadzić symulacje misji kosmicznych.
W całej miejscowości udało się kilka lat temu wymienić oświetlenie uliczne na prawidłowe, które nie powoduje zanieczyszczenia światłem naturalnej ciemności nieba. Dlatego Sopotnia Wielka - choć to niewielka miejscowość - zyskuje coraz większą popularność i coraz częściej staje się celem wypadów - astroturystów. Takich wyjątkowych gości można było spotkać właśnie w Sopotni podczas ósmej już edycji Festiwalu Ciemnego Nieba.
Festiwal to kilka dni i nocy wspólnego wpatrywania się w niebo, podczas których nie brakuje warsztatów i spotkań z naukowcami.
- Zaczęło się od astronomów, którzy stwierdzili, ze nie widzą nieba, nie widzą ciał niebieskich - przyznaje profesor Krystyna Skwarło-Sońta z Uniwersytetu Warszawskiego - jedna z prelegentek festiwalu. - Naukowcy najpierw zorientowali się, że brak na świecie miejsc, z których można obserwować wszechświat. I to oni zaczęli bić na alarm, że coś jest nie tak - relacjonuje. - Z czasem obudzili się także przedstawiciele innych dyscyplin - dodaje. - Jesteśmy gatunkiem o aktywności dziennej - najwyższa nasza aktywność przypada własnie na dzień. Jeśli nie mamy nocy… - wszystko zaczyna się chwiać - tłumaczy. - Zaburzenia snu, depresje, a nawet cukrzyca typu 2 - to wszystko pośrednie efekty zanieczyszczenia sztucznym światłem - wyjaśnia. - Świetnie, że są tacy ludzie jak grupa POLARIS, bo dzięki nim wiedza może być przekazana młodemu pokoleniu w przystępny sposób. Najważniejsze, by zmieniała się świadomość społeczna - i to zasługa również takich ludzi, z którymi mam przyjemność tu współpracować - podsumowuje nasza rozmówczyni.
Jednym z najważniejszych elementów festiwalu, co roku są obserwacje nieba, w obszarze wolnym od zanieczyszczenia światłem. Od 2002 roku nocą wygaszane są czasowo latarnie, a w 2011 udało się wymienić blisko dwieście ulicznych latarni, które zapewniają bezpieczeństwo - nie zalewając światłem przestrzeni niebieskiej.
- Gwiazdy są bardzo ładne i błyszczące i… warto pomyśleć życzenie, kiedy spadają - przekonuje szczelnie otulona kocem kilkuletnia Zoja. Patrzę w gwiazdy i podziwiam jak spadają. Jest pięknie! - zachwyca się dziewczynka. - Rzeczywiście jest tu mniej światła, są oczywiście latarnie, ale jest jakoś inaczej - dorzuca jej mama, pani Asia. - Mieszkamy za Bielskiem, ale chcieliśmy córkom pokazać to wyjątkowe miejsce. Tu rzeczywiście widać więcej - śmieje się pani Asia stacjonując z rodziną: córkami Zoją, Tolą i mężem Marcinem na specjalnie wyznaczonym stanowisku obserwacyjnym...
- Tak, wyznaczaliśmy na polanie te specjalne strefy do obserwacji, z odstępami - by wszystko było bezpieczne i zgodne z niezbędnymi wymogami - przyznaje wolontariuszka Paulina Wojtkowiak. - Są teleskopy, stanowiska obserwacyjne i rewelacyjni specjaliści, którzy w przystępny sposób opowiadają o wszechświecie - wyjaśnia w rozmowie z Radiem Eska. - Uważam, że każdy powinien kiedyś spojrzeć w niebo i zastanowić się nad swoim istnieniem - przecież jest coś więcej niż tylko to co widzimy pod nogami… - dodaje. - Z przyjaciółmi należymy do kółka astronomicznego w żywieckim liceum Mikołaja Kopernika, i w ciągu roku szkolnego przyjeżdżamy tu, by prowadzić obserwacje. Muszę przyznać, że tu jest świetnie. W większym mieście nieba po prostu nie widać - tu jest dużo ciemniej i paradoksalnie widać dużo więcej. Gwiazdy są fantastyczne, ale cudowni są też ludzie, którzy tworzą to miejsce - kwituje.
- Jowisz, księżyce Jowisza, Saturn, a do tego jeszcze cudowne pierścienie - to wszystko da się dostrzec podnosząc głowę w górę - przyznaje Urszula Czudek-Wójcik nauczycielka fizyki. - Nawet nieuzbrojone oko - można zobaczyć kilka tysięcy gwiazd. Tak wielu ludzi nie ma jeszcze świadomości, ile piękna mamy nad głową - dodaje z zachwytem. - Wielkie uznanie dla organizatorów, że w tym trudnym czasie, tak świetnie zorganizowali tak świetną imprezę - dodaje.
Od kilku lat nocnym obserwacjom organizowanym w ramach Festiwalu Ciemnego Nieba towarzyszy koncert. Rozgwieżdżone niebo, koce i leżaki do obserwacji, a nad głową spadające perseidy, do tego wyjątkowa muzyka - takie doznania - tylko w Sopotni Wielkiej… pod ciemnym niebem.