Molestowanie w diecezji bielsko-żywieckiej. Trwa proces
W Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej trwa proces dotyczący molestowania seksualnego, którego w przeszłości dopuścił się ksiądz Jan W. Jego ofiarą był Janusz Szymik, który po latach wytoczył proces diecezji bielsko-żywieckiej, który był w dzieciństwie przez niego wykorzystywany seksualnie. W czwartek 31 sierpnia przed sądem zeznawał biskup tej diecezji, Roman Pindel. Rozprawa odbywała się za zamkniętymi drzwiami. Hierarcha nie rozmawiał z dziennikarzami.
Na sali rozpraw był obecny pokrzywdzony Janusz Szymik. Reprezentujący go adwokat Artur Nowak po wyściu z sali powiedział, że on i jego klient „są zadowoleni” ze słów biskupa przed sądem.
Widzimy diametralnie różne podejście do tej sprawy niż jego poprzednika. Myślę, że to nie budzi zdziwienia. Czyny świadczą, że zareagował. Na ile było to związane z tym, że jest młodszym człowiekiem mającym większe zrozumienie dla pewnych realiów "pijarowych" dla Kościoła, a na ile z jego sumieniem, to jest inna sprawa. Mamy wrażenie jednak, że w środku tego człowieka jest coś takiego, co każe myśleć, iż oceniał wszystko zgoła odmiennie niż biskup (Tadeusz – PAP) Rakoczy, który nie widział problemu w tym, że jest pedofil na parafii.(…) Bardziej się przejmował, by sprawa nie wypłynęła - powiedział w rozmowie z dziennikarzami.
Mecenas przy okazji przypomniał, że jedną z pierwszych decyzji biskupa Pindla po objęciu diecezji bielsko-żywieckiej, było usunięcie ks. Jana W. W jego odczuciu, gdyby nie to, sprawa trwałaby dłużej. - Tu nie chodzi tylko o to, że doszło do nadużyć stricte seksualnych, bo to jest tylko preludium. Największym problemem dla pana Janusza było to, że jego krzywda była ignorowana. Był zdany na Kościół, w którym msze św. sprawuje pedofil. (…) On idzie z tym do biskupa, bo tylko on ma władzę, by coś zmienić - zaznaczył dodając, że dopiero od tego momentu sprawa przestała być tuszowana.
Teraz sąd, na posiedzeniu niejawnym, ma podjąć decyzję o ewentualnym dopuszczeniu dowodów z opinii biegłych. Artur Nowak powiedział, że taki wniosek został zawarty w pozwie.
Janusz Szymik w przeszłości były ministrantem. Po raz pierwszy został skrzywdzony przez ks. Jana W., ówczesnego proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim, gdy miał 12 lat. Duchowny w trakcie procesu kanonicznego przyznał się do współżycia z nieletnim. Miało dojść do wielu kontaktów. Został za to ukarany.
Po powstaniu diecezji bielsko-żywieckiej Szymik zakomunikował o wszystkim ordynariuszowi, biskupowi Tadeuszowi Rakoczemu. Informacja pozostała bez echa. Pod koniec maja 2021 r. Archidiecezja Krakowska zakomunikowała, że Stolica Apostolska przeprowadziła postępowanie dotyczące sygnalizowanych zaniedbań bp. Tadeusza Rakoczego w sprawach nadużyć seksualnych, popełnionych przez niektórych duchownych. Podjęto wobec niego decyzję m.in. o zakazie uczestniczenia w jakichkolwiek celebracjach lub spotkaniach publicznych. Biskup otrzymał "nakaz prowadzenia życia w duchu pokuty i modlitwy".
Po tej decyzji Watykanu, w czerwcu 2021 roku Szymik złożył pozew w bielskim sądzie. Domaga się zadośćuczynienia w wysokości 3 mln zł. Proces ruszył w lutym 2022 roku.