W 1911 roku, twórca kino -teatru "Urania" Antoni Kasztelnik, rzeźnik z Żywca, urzeczywistnił swoje marzenie. Mimo sprzeciwu małżonki, na polu buarków wybudował kino-teatr. Żona w tym czasie przebywała w sanatrium, gdy wróciła do domu budowla już stała. I stoi do dziś, choć wygląda zupełnie inaczej.
Historie kino teatru Urania zgromadzonej w Janosiku publiczności opowiadała Dorota Firlej, historyk i kustosz Muzuem Miejskiego w Żywcu. W swoich początkach kino nazywało się Teatrem Świetlnym "Urania". Obiekt był bardzo okazały. Posiadał wielki ekran, ponad trzysta miejsc siedzących, od tych najtańszych na ławkach, do tych najdrożyszych w lożach na balkonach. Nawiększa i najpiękniejsza loża była dedykowana rodzinie żywieckich Habsburgów, którzy często odwiedzali kino Kasztelnika. Co więcej, rodzina książęca użyczyła Kasztelnikowi elektryka. W czasach gdy elektryczność była luksusem był niezbędny do prowadzenia tego biznesu. Ratował sytuację korzystając z agregatu pożyczonego z pałacu gdy brak prądu niweczył szanse na wyświetlenie filmu. Pierwszy potwierdzony seans filmowy odbył się w 1911 roku. Wyświetlono wtedy dwa obrazy "Narodzenie, życie i mękę Chrystusa" oraz "Uroczystości weselne na zamku żywieckim".
Po latach kino Urania zostało przemianowane na Kino Edison, aby po wojnie zmieniono jego nazwę na Kino Janosik.
Kino Janoisk w tym roku obchodzi swoje 110 urodziny jednak wiele wskazuje na to, że swoją jeszcze nieoficjalną działalność zaczęło pięć lat wcześniej, bo w 1906 roku. Trwają poszukiwania dowodów potwierdzających te informacje. ( galeria poniżej)
Z okazji jubileuszu w holu kina stanęła wyjątkowa wystawa. To zbiór pamiątek pochodzących z czasów działalności kina Urnania i Edison zgromadzonych i udostępnionych przez Małgorzatę Kubielas , prawnuczkę Kasztelika ( posłuchaj poniżej ).
Żywiecki Janosik, to nie tylko filmy, ale wystawy, koncerty spotkania z interesującymi twórcami, działaczami społecznym, artystami, politykami. To miejsce spotkań, nie tylko mieszkańców Żywiecczyzny, ale całego regionu, ciekawych świata i ludzi. To także dowód na to, że nowe technologie i wręcz neograniczony w internecie dostęp do produkcji filmowych na całym świecie nie zastąpi wspólnego przeżywania emocji przed wielkim ekranem, w zaciszu sali kinowej i w towarzystwie innych kinomaniaków.