Nie liczy się ilość, ale jakość i serce wkładane w działanie… Tak należałoby określić tegoroczną edycję jednej z najważniejszych imprez folklorystycznych w Europie. Tydzień Kultury Beskidzkiej, choć w tym roku bez barwnych gości z zagranicy przetrwał. I ma się dobrze. Mocno okrojona ze względu na pandemię koronawirusa forma, ale zainteresowanie zarówno samych artystów, jak i widzów - nie słabnie, i udowadnia, jak ważna jest dla nas autentyczna kultura górali.
- Teraz chyba jeszcze bardziej uświadamiamy sobie, jak bardzo i jak głęboko w naszych sercach tkwi kultura, w której wzrastaliśmy - przyznaje Andrzej Maciejowski, który od lat wraz z Jadwigą Jurasz prowadzili koncerty na scenie żywieckiego Amfiteatru pod Grojcem. - Tym razem jesteśmy na małej scenie w pięknym żywieckim parku, między zamkami - przyznaje pani Jadwiga. Koncertom kapel góralskich towarzyszą targi sztuki ludowej i warsztaty - zainteresowanych wcale nie brakuje, to pokazuje jak bardzo jesteśmy spragnieni tego autentyzmu kultury… - dodaje.
- Trzeba przyznać - kultura żyje, i mimo tych wirusowych przeciwności jesteśmy i działamy - dorzuca Andrzej Maciejowski. - Żadna zaraza, żadne wojny i trudności nie powstrzymają nas, by się spotkać, cieszyć się sobą i pamiętać, kim jesteśmy… - Bo wiecie - górale to twardzi ludzie, kochamy to co robimy, więc gramy i śpiewamy! Mimo wszystko, trwamy w tradycji. To jest teraz najważniejsze, by być ze sobą, wspierać się i dzielić się taką pozytywną energią - kwituje pani Jadwiga.
- Brakowało, oj brakowało spotkania z turystami - przyznaje Marian Łoboz twórca ludowy z Pewli Wielkiej. Dla twórców ludowych to w zasadzie pierwszy większy festiwal, gdzie możemy się zaprezentować - dodaje.
- Co roku jeździliśmy do Wisły, tym razem jednak krótka wycieczka do Żywca - przyznaje jedna z turystek. - Dzieci właśnie próbują w swoich sił w malowaniu drewnianych zabawek. Dobrze, że mogą dotknąć tradycji - dodaje nasza rozmówczyni.
- Na naszym stoisku chętni wykonują piszczałki z czarnego bzu - wyjaśnia Przemysław Ficek - budowniczy instrumentów ludowych. - W ruch idą dłuta, świdry i noże… Trochę zapału, dobrych chęci, do tego odpowiedni materiał i… wszystko gra - śmieje się instruktor.
- Sporo osób jest, mimo pandemii, sądzę że festiwal jest udany - komentuje Zbigniew Micherdziński, kierownik Galerii Sztuki Regionalnego Ośrodka Kultury w Bielsku-Białej, który w Żywcu zdradzał tajniki tradycyjnego malowania na szkle. - Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku będzie już normalnie - dodaje.
Prócz tego, co działo się na żywo, spora część prezentacji, archiwalnych nagrań TKB i wywiadów prezentowana była w sieci. Również w sieci w formule online zorganizowany został 51. Festiwal Folkloru Górali Polskich. Nadesłano aż 148 prezentacji instrumentalistów, kapel i śpiewaków ludowych.
. Złote Żywieckie Serca w poszczególnych kategoriach otrzymali: kapela Młode Podhale z Nowego Targu, żeńska grupa śpiewacza Jaworzyncianki z Jaworzynki, mistrzyni gry na skrzypcach Małgorzata Filary-Furowicz z Kamesznicy wraz z uczennicami Martą Krzyżowską i Julią Pawlicą z Jeleśni, mistrzyni śpiewu Monika Wałach-Kaczmarzyk razem z uczennicami Marią Galej, Martą Galej i Marią Bojko z Jaworzynki, solistka śpiewaczka Brygida Sordyl z Pietrzykowic oraz grająca na złóbcokach solistka instrumentalistka Anna Trebunia z Murzasichla.
Po raz pierwszy w historii FFGP przyznano Nagrody Specjalne. Uhonorowano osoby wybitnie zasłużone dla tradycyjnej kultury Beskidu Żywieckiego: śpiewaczki Juliannę Adamek i Annę Dunat z Pewli Wielkiej, siostry Józefę i Zofię Sordyl z Korbielowa, a także skrzypka Władysława Byrtka z Pewli Wielkiej.