- Przez kilka lat będziemy tu mieć „armagedon”, mamy tego świadomość - przyznaje wójt gminy Węgierska Górka - Piotr Tyrlik.
- Te samochody będą musiały poruszać się naszymi drogami, nie ma niestety innej możliwości. Musimy taką zgodę wydać. W trzech miejscach - będą punkty, gdzie ciężarówki będą musiały włączyć się do ruchu samochody wyjeżdzające z budowy. Samochody będą kursować w dzień i w nocy - przyznaje wójt Tyrlik. Ziemię z drążenia tuneli będzie trzeba wywieźć przez centrum Węgierskiej Górki. Już teraz mówi się o trzech, czterech milionach metrów sześciennych - dodaje.
Trwają obecnie rozmowy, by zabezpieczyć budynki mieszkańców, a drogi gminne - jeśli zostaną zniszczone, muszą zostać odbudowane. - Komuś pęknie dom, ktoś uszkodzi na drodze samochód - musimy to zabezpieczyć, by za takie sytuacje wykonawca brał odpowiedzialność - przyznaje Piotr Tyrlik.
- Zabezpieczamy w pierwszym rzędzie mieszkańców, budynki powinny zostać przebadane, a ruch musi być możliwy. Trzeba mieć świadomość, że mieszkańcy przez te trzy, może cztery lata będą mieć porządnie utrudnione życie. To bardzo trudna inwestycja - tłumaczy wójt.
- Na etapie budowy, problemów będzie bardzo dużo - przyznaje nasz rozmówca. Nie możemy zapomnieć, że jeśli już ten odcinek zostanie wreszcie wybudowany, ruch w centrum miejscowości znacznie się zmniejszy i będziemy mogli wreszcie żyć spokojnie - wyjaśnia.
Projekt zakłada wybudowanie 8,5 kilometra drogi oraz powstanie dwóch tuneli. Trasa powinna być gotowa najpóźniej za cztery lata. Inwestycja pozwoli nie tylko zmniejszyć ruch samochodowy przez centrum turystycznej miejscowości, ale i ułatwi podróż na Słowację.
